Przełom XIX i XX wieku to okres, gdy gazowe oświetlenie stopniowo ustępowało miejsca elektryczności. W tym czasie niejaki Carl Auer dokonał przełomu (i zrobił z tego dobry biznes), który przedłużył nieco obecność gazu. Zachęcony przez Bunsena (i również natchniony działaniem jego palnika) zaczął badać zachowanie w płomieniu minerałów zawierających pierwiastki ziem rzadkich. Zauważył, że niektóre z nich po wprowadzeniu do płomienia dają znaczny wzrost jasności płomienia. Powiązał ten fakt z podstawowym problemem ówczesnych latarni gazowych – subiektywnym odczuciem słabego światła jakie emitowały. Po serii prób opracował w 1891 roku tuleję – koszulkę żarową złożoną z tlenków toru i ceru w proporcjach 99:1, która umieszczona w płomieniu gazowej latarni oświetlała ulicę białym światłem. To rozwiązanie szybko się przyjęło (pomimo nieznanej jeszcze wtedy promieniotwórczości toru) a 20 lat później roczna produkcja koszulek żarowych wyniosła 300 mln. szt. Rozwijając swoje koszulki żarowe a następnie włókna elektryczne, Aurer opatentował stop ceru i żelaza, który wydziela iskry pod wpływem uderzenia i znany jest np. z zapalniczek.
Na zdjęciu plakat Giovvaniego Mataloniego z roku 1895 – powszechna w miastach końca XIX wieku reklama ulepszonego oświetlenia gazowego.