Pochodzącą z działań człowieka rtęć, naukowcy znaleźli nawet na dnie Rowu Mariańskiego. To zaskoczenie – mówią eksperci.
Dwie niezależne grupy badawcze, w czasie poświęconej geochemii konferencji Goldschmidt 2020, poinformowały o tym, że zatrute rtęcią są nawet najgłębsze wody oceanów.
Rtęć jest toksyczna zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt.
Znane już były związane z jej działaniem katastrofy ekologiczne. Np. w japońskim mieście Minamata, w latach 50. XX w. wyciek rtęci doprowadził do wielu uszkodzeń płodów i zaburzeń neurologicznych ludności.
Ten trujący pierwiastek gromadzi się w morskich organizmach. Małe ilości są pochłaniane przez gatunki, które potem są zjadane przez kolejne – większe, a te przez kolejne, jeszcze większe zwierzęta.
W ten sposób jej stężenie rośnie u organizmów, które znajdują się na górze łańcucha pokarmowego. Na przykład mieczniki mają w sobie 40 razy więcej rtęci niż łososie.
Nowe badania pokazały, że nawet skorupiaki żyjące na dnie Rowu Mariańskiego (głębokość ok. 11 km) zwierają rtęć.
„To niespodzianka. Wcześniejsze badania pokazały, że metylortęć powstaje w oceanie głównie do głębokości kilkuset metrów. Oznaczałoby to jej ograniczoną bioakumulację, ponieważ ryby żerujące głębiej miałyby niewielkie możliwości spożycia metylortęci. Dzięki tej pracy wiemy, że to nie jest prawda”” – mówi dr Ruoyu Sun z chińskiego Uniwersytetu w Tiencin.
„W latach 2016-2017 opracowaliśmy zaawansowane podwodne pojazdy, które osiadły na dnie Rowu Mariańskiego i Rowu Yap – w jednych z najbardziej niedostępnych miejscach na Ziemi. Schwytaliśmy zwierzęta żyjące tam na głębokościach 7000-11000 m, a także pobraliśmy osady z głębokości 5500-9200 m. Jesteśmy w stanie pokazać jednoznaczne izotopowe dowody, że rtęć w faunie pochodzi wyłącznie z metylortęci obecnej w górnych warstwach oceanu” – wyjaśnia badacz.
Jednocześnie grupa naukowców z University of Michigan pobrała próbki ryb i skorupiaków z dwóch najgłębszych rowów Pacyfiku – Mariańskiego i Kermadec.
Badania izotopowe pokazały, że obecna w organizmach rtęć pochodzi z atmosfery i dostaje się do oceanu z deszczem.
„Wiemy, że rtęć osadza się na powierzchni oceanu z deszczem, po czym przenosi się na duże głębokości z tonącymi ciałami martwych ryb i morskich ssaków, a także w niewielkich cząstkach materii. Odkryliśmy to przez analizę składu izotopowego. Pokazał on, że rtęć na dnie oceanu pasuje do znajdowanej w rybach na głębokości 400-600 m na środkowym Pacyfiku. Część z tych zanieczyszczeń powstaje naturalnie, ale prawdopodobnie duża część pochodzi z aktywności ludzkiej” – tłumaczy kierujący badanie dr Joel Blum.
„Badanie to pokazuje, że rtęć wniknęła w łańcuch pokarmowy nawet w najbardziej odizolowanych ekosystemach morskich na Ziemi. Lepsze zrozumienie pochodzenia rtęci na największych głębokościach pomoże w modelowaniu jej losu w atmosferze i oceanie” – twierdzi badacz.
Doniesienia te skomentował niezwiązany z badaniami prof. Ken Rubin z University of Hawaii: „Wiemy, że rtęć dostaje się do środowiska z różnych naturalnych źródeł, takich jak wybuchy wulkanów czy pożary lasów. Jednakże działalność człowieka, np. palenie węgla czy ropy, wydobycie surowców i działalność fabryk w największej mierze odpowiada za przedostawanie się rtęci do środowiska morskiego. Dowiadujemy się z tych dwóch badań, że skutki tego zanieczyszczenia dotarły na duże głębokości i do żyjących tam zwierząt. To kolejny znak pokazujący ogromny wpływ aktywności ludzi na planetę”.
Źródło: PAP