To feromony sprawiają, że między dwojgiem ludzi zaczyna „iskrzyć”. Zapach uruchamia w mózgu chemiczną burzę, która daje początek miłości. Jeżeli związek nie przejdzie w fazę dojrzałą, wygasające w pewnym momencie zakochanie może go zakończyć.
Co o miłości wie chemia? Feromony działają w bardzo niskich stężeniach, ale to wystarczy, żeby wywołać zakodowaną reakcję fizjologiczną. Docierając do nosa, napotykają bardzo czuły narząd lemieszowo-nosowy, a ten z kolei aktywuje podwzgórze, łączące układ nerwowy z układem hormonalnym. Jeżeli ten mechanizm zadziała, zaczynamy interesować się drugą osobą. Uruchomiona zostaje lawina sygnałów w mózgu.
– Od tego momentu głównymi bohaterami są: neuroprzekaźniki, hormony i neuropeptydy, które możemy nazwać strażnikami emocji. Windują nas na coraz wyższe poziomy miłosnych uniesień. Podwzgórze zaczyna wydzielać fenyloetyloaminę, która sprawia radość duszy i rozpoczyna tzw. huśtawkę emocji. Potocznie nazywana narkotykiem miłości ma działanie psychoaktywne. Jej podwyższone stężenie wywołuje stan euforii – wyjaśnia dr hab. Elżbieta Gumienna-Kontecka, prof. Uwr.
Wzrost poziomu fenyloetyloaminy pociąga za sobą kolejne zmiany, m.in. wzrost noradrenaliny – substancji miłości, powodującej oblewanie się rumieńcem na widok ukochanej osoby.
– Kolejny przekaźnik to dopamina, która występuje w roli hormonu szczęścia. Sprawia, że na obiekt swoich uczuć patrzymy z przymrużeniem oka, a jego wady wydają nam się urocze. Uwaga! Nadmierne ilości dopaminy mogą prowadzić do patologicznego uzależnienia od miłości – dodaje dr Gumienna-Kontecka.
Wzrost stężenia dopaminy obniża z kolei poziom serotoniny, odpowiadającej za psychiczną równowagę. Zakochana osoba popada w skrajne nastroje, jednocześnie nie mogąc się doczekać kolejnego spotkania ze swoją „drugą połówką”.
– Sytuacja zmienia się po 18 miesiącach, maksymalnie 3-4 latach. Zakończenia nerwowe w mózgu adaptują się do podwyższonego stężenia fenyloetyloaminy. Ekscytacja przygasa i faza zakochania się kończy. Przynajmniej z punktu widzenia neurochemii. Ale nie musi to być koniec związku. Faza ta stanowi przejście od romantycznej miłości do złożonego szczęścia dojrzałego związku – przekonuje chemiczka z UWr.
Źródło: tuwroclaw.com