Było tu już o „dmuchawce ustnej„. Okazuje się, że szwedzcy naukowcy mieli znaczący wpływ na rozwój chemii i technik laboratoryjnych. Mimo tego ich przedstawiciele nie przeniknęli do zbiorowej świadomości społeczeństwa na wzór swoich zachodnich kolegów i koleżanki po fachu.
Prawdopodobnie najbardziej znanym ze szwedzkich chemików jest Joens Jacob Berzelius (1779 – 1848). Spuścizna po nim to m.in.: pierwiastki cer (Ce-58), selen (Se-34), krzem (Si-14), tor (Th-90), bibuła filtracyjna w pracach laboratoryjnych czy pojęcia takie jak „kataliza”, „białko”, „polimer”.
W czasach, gdy chemia wyglądała jeszcze jak mroczna tajemnica, Berzelius wykonał nieoceniona pracę przy badaniu proporcji chemicznych, w jakich łączą się ze sobą pierwiastki i ich związki. Wprowadził również jedno- lub dwuliterowe kody pierwiastków pochodzące od ich łacińskiej nazwy, dziś znane jako SYMBOLE PIERWIASTKÓW, co wyeliminowało konieczność używania często długich i niewygodnych pełnych nazw. Łącząc tą ideę z liczbami, które wydobywał ze swoich badań proporcji chemicznych wprowadził (UWAGA!!!) WZORY CHEMICZNE. Stąd już tylko krok do ujednoliconej nomenklatury, dzięki której NH3 przestał być nazywany „spirytusem z rogu jelenia”. Swoją drogą Berzelius zapisywał swoje wzory stosując cyfry w indeksie górnym. Dziś to dla nas „w miarę” oczywiste jednak w 1811 roku było niemal objawieniem wprowadzającym ówczesną chemię na nowoczesną drogę.
Coraz bardziej widoczny stawał się fakt, że otaczający nas świat z niewiadomych powodów opisuje się językiem matematyki.
Wyraz tej dziwnej właściwości rzeczywistości dał Albert Einstein w niezwykle głębokim stwierdzeniu: “The most incomprehensible thing about the world is that it is comprehensible” (”Najbardziej niezrozumiałą rzeczą o świecie jest to, że cokolwiek można zrozumieć”).
Na zdjęciu Rue Berzelius w …Paryżu (fot.: Wikipedia)
Krzysztof Wołowiec