Antymon (Sb, łac. Stibium) znany jest od starożytności. Nazwa tego pierwiastka wprowadza pewne zamieszanie, do którego być może przyczynił się Samuel Johnson (1709 – 1784).
Ten brytyjski pisarz, który twierdził, że traktuje chemię jako „codzienną rozrywkę” opracował słownik zawierający hasła opisujące większość pierwiastków znanych w połowie XVIII wieku.
Autor ten pochodzenie nazwy „Antymon” zamiast „Stibium” przypisał niemieckiemu mnichowi Basiliusowi Valentinusowi, który rzekomo rzucił nieco tej substancji wieprzom co spowodowało u nich najpierw gwałtowne przeczyszczenie a następnie szybkie przybranie na masie. Uznał, że podobna kuracja dobrze zrobi również braciom zakonnym. Tym razem efekt był nieco inny – zakonnicy potraktowani tą terapią zmarli a specyfik zyskał miano „Antymoine”, czyli „antymnich”.
Bardziej prawdopodobna wersja pochodzenia nazwy „Antymon” związana jest z różnymi formami występowania tego pierwiastka, co określono z greckiego „anti monos” – „przeciwny samotności”.
Obecne zastosowanie antymonu to przede wszystkim różnego rodzaju stopy metali i półprzewodniki choć historycznie powszechnie używany był jako element kobiecej kosmetyczki służąc m.in. do makijażu – wiedzieli o tym już w Biblii:
„Kiedy Jehu wszedł do Jizreel, a Izabel się o tym dowiedziała, poczerniła sobie powieki…” (Druga Księga Królewska, 9,30).
Na zdjęciu antymon, Sb (źródło: Wikipedia)
Krzysztof Wołowiec