Ołów może zabijać, i nie chodzi tu o kule, a jego mikroskopijne ilości w skażonym otoczeniu. Nie ulega rozpadowi i kumuluje się w organizmie, co jest szczególnie niebezpieczne dla dzieci. Za zatrucie tym pierwiastkiem odpowiada zanieczyszczenie środowiska i żywność. Zbliża się sezon grzybobrania, pamiętajmy, że grzyby zawierają duże ilości ołowiu, nie podawajmy ich maluchom.
Powoli sieje spustoszenie w zdrowiu najmłodszych. UNICEF na podstawie swojego ostatniego raportu pt. „Miejsca i przestrzenie: Wpływ środowiska na dobrostan dzieci” alarmuje, że pierwiastek ten może zatruwać ponad 260 tysięcy dzieci w Polsce. Może to mieć fatalne konsekwencje w przyszłości.
– Ołów wchłaniamy do organizmu dwiema drogami: pokarmową i środowiskową, tu ważna jest jakość powietrza, którym oddychamy. Bardzo istotne więc jest, gdzie dziecko żyje. Jeśli wychowuje się pod hutą miedzi w Legnicy czy na Śląsku, gdzie są kopalnie węgla kamiennego, ma większy poziom ołowiu we krwi niż dziecko z Podlasia. Podam przykład naszej koleżanki, która na co dzień pracuje z ołowiem. Gdy przeprowadziła się z Legnicy do Warszawy, miała dość wysoki poziom ołowiu we krwi. W Warszawie, mimo pracy z tym pierwiastkiem, ale z zachowaniem wszelkich norm bezpieczeństwa, poziom ołowiu w jej krwi obniżył się – mówi Joanna Gajda-Wyrębek, kierownik Pracowni Dodatków do Żywności w Zakładzie Bezpieczeństwa Żywności w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego PZH – Państwowym Instytucie Badawczym.
Obowiązujące w Unii Europejskiej rozporządzenie Komisji (WE) nr 1881/2006, ustalające najwyższe dopuszczalne poziomy niektórych zanieczyszczeń w środkach spożywczych dość rygorystycznie reguluje poziom ołowiu w żywności. Bada się wszystko: wina, zboża, mięso, warzywa, miody, suszone przyprawy.
– Szczególnie niskie limity tego pierwiastka dotyczą żywności dla niemowląt i małych dzieci, nieco wyższe są dla żywności ogólnego spożycia. W warzywach liściastych są większe limity niż w korzeniowych, np. sałata może mieć 0,3 miligramy ołowiu na kilogram, a burak trzy razy mniej. To świadczy, że jednak czynnik środowiskowy, czyli jakość powietrza, a co za tym idzie zanieczyszczenie opadów atmosferycznych, ma olbrzymie znaczenie – mówi Joanna Gajda-Wyrębek. – Mimo że grzyby są traktowane raczej jako dodatek do żywności, a nie danie podstawowe, warto pamiętać, że zawierają one dość duże ilości ołowiu – limit dla grzybów wynosi 0,8 miligrama na kilogram w omawianym rozporządzeniu; wynika to ze specyfiki grzybów, które kumulują większe ilości ołowiu niż np. warzywa. Uważajmy więc z podawaniem grzybów dzieciom – dodaje ekspertka.
Warto pamiętać, że ołów dostarczany do przewodu pokarmowego z żywnością wchłaniany jest u ludzi dorosłych w ok. 10 proc.,
a u dzieci aż do 50 proc. Warto przy tym wiedzieć, że dieta bogata w wapń i fosfor (najłatwiej zapewnić sobie taką dietę poprzez jedzenie nabiału) powoduje obniżenie ilości wchłanianego ołowiu w jelitach. Z kolei kwas askorbinowy (witamina C) i cytrynowy proces ten nasilają. Wchłanianiu i przedostawaniu się ołowiu do krwioobiegu sprzyjają niedobory mikroelementów takich jak cynk i żelazo.
Za główne źródła narażenia środowiskowego na ołów dla człowieka uważa się: farby, wodę pitną, glebę i kurz, powietrze oraz żywność. Ponad 90 proc. tego pierwiastka kumulowana jest w korzeniach, zatem rośliny korzeniowe uprawiane na glebach skażonych tym pierwiastkiem mogą być szczególnie niebezpieczne. Do takich roślin zaliczamy marchew, pietruszkę, seler czy buraka. Ocenia się, że udział ołowiu pochodzenia atmosferycznego (z opadu pyłów) w roślinach wynosi ok. 73–95 proc. Spośród produktów pochodzenia zwierzęcego wątroba kumuluje największe ilości ołowiu. Na to, czy gleba jest bogata w ołów, wpływa odległość od wysoko uprzemysłowionych terenów oraz dróg szybkiego ruchu.
29. miejsce Polski na 43 kraje
UNICEF w raporcie „Miejsca i przestrzenie: Wpływ środowiska na dobrostan dzieci” analizowała m.in. poziom zatrucia ołowiem u dzieci w krajach bogatych, w tym w Polsce. W rankingu 43 państw UE i OECD, pokazującym, w których krajach dzieci są najbardziej narażone na skażenie ołowiem Polska zajęła 29. miejsce. Najlepsza sytuacja jest w krajach nordyckich (Finlandii, Islandii i Szwecji), a także w Luksemburgu i Wielkiej Brytanii. Najgorzej jest w Meksyku, Kostaryce, Rumunii, Belgii i Malcie.
– To zestawienie pokazuje, że zanieczyszczenie środowiskowe ma istotny wpływ na poziom ołowiu we krwi. Bo jeśli chodzi o żywność, limity w całej Unii Europejskiej są takie same, ponadto dany produkt jest często produkowany na cały rynek UE. Kraje nordyckie mają jednak mniej zanieczyszczone środowisko, co może być przyczyną tego, że w tych krajach stwierdza się niższe stężenia ołowiu we krwi – komentuje powyższe doniesienia z raportu UNICEF Joanna Gajda-Wyrębek.
Objawy zatrucia ołowiem
Na szczęście dochodzi do niego obecnie znacznie rzadziej niż kiedyś. Jest ścisła zależność pomiędzy dawką i czasem ekspozycji na ołów a jego stężeniem w tkankach i oraz wystąpieniem objawów. Nie są charakterystyczne. To bóle głowy, brzucha, nudności i kolka. Po pewnym czasie pojawiają się wymioty, spadki ciśnienia krwi oraz obniżenie temperatury ciała. Ostre zatrucie prowadzi do niewydolności nerek, wątroby i układu nerwowego. Zatrucie przewlekłe, w wyniku kumulacji ołowiu, uszkadza układ nerwowy, szpik kostny, nerki i skórę.
Przewlekłe zatrucie ołowiem (zwane ołowicą) występuje najczęściej u pracowników drukarń, fabryk akumulatorów i fabryk farb ołowiowych. Zatrucia przewlekłe dotyczą przede wszystkim układu pokarmowego i nerwowego (znużenie, zmęczenie, porażenie mięśni, osłabienie pamięci, zaburzenia psychiczne), może też powodować niedokrwistość wynikającą z zaburzenia w syntezie hemu.
Cechą charakterystyczną u osób długotrwale narażonych ołów jest „ołowiana cera”. Już Egipcjanki i Rzymianki nakładały na twarz silnie toksyczną biel ołowianą zwaną cerusytem lub bielą wenecką.
„Dzięki zawartości czystego ołowiu, właściwościom matującym i satynowemu wykończeniu, które nadawał, cerusyt wenecki stał się najbardziej pożądanym białym podkładem. Preferowała go głównie europejska arystokracja, która mogła sobie na taki wydatek pozwolić. Problem polegał na tym, że im więcej cerusytu się używało, tym więcej trzeba go było nakładać, aby ukryć przykre skutki jego działania. Długotrwałe stosowanie powodowało przebarwienia skóry, cera stawała się szara, zmęczona, nabierała odcieni żółci, zieleni i fioletu, przez co twarz w końcu zaczynała wyglądać jak wysuszony stary owoc. Ciągłe używanie specyfiku było również przyczyną próchnicy zębów, nieświeżego oddechu i wypadania włosów, a nawet trwałego uszkodzenia płuc” – czytamy w „Facepaint. Historia makijażu” Lisy Eldridge.
Innym objawem nadmiaru ołowiu w organizmie jest „rąbek ołowiowy”, powstająca na dziąsłach w wyniku odkładania się siarczku ołowiu charakterystyczna niebiesko-czarna obwódka.
Długotrwała ekspozycja na ołów wpływa na rozrodczość, powoduje zburzenia emocjonalne i układu nerwowego, a także układu sercowo-naczyniowego czy odpornościowego. W Polsce dzięki badaniom diagnostycznym można oznaczyć poziom ołowiu we krwi; są ono obowiązkowe w ramach badań okresowych u pracowników wykonujących pracę w warunkach narażenia na zatrucie metalami ciężkimi.
Stężenie ołowiu jest wyższe u mężczyzn i osób palących. Według danych przedstawionych przez WHO w jednym wypalonym papierosie znajduje się od 17 do 980 ng ołowiu. Do zatrucia może dojść w wyniku wdychania związków ołowiu z zanieczyszczonym powietrzem oraz w wyniku spożycia zanieczyszczonych ołowiem produktów żywnościowych i wody.
Ołów ma negatywny wpływ na koncentrację uwagi, pamięć oraz planowanie i rozwiązywanie problemów. Może także zwiększać agresję i zachowania antyspołeczne. Szczególnie chłopcy są narażeni na uszkodzenia mózgu i zaburzenia funkcji poznawczych w wyniku zatrucia ołowiem. Z kolei narażenie dziewcząt na działanie ołowiu we wczesnym okresie życia, a nawet w łonie matki, może zaburzać ich wzorce hormonalne i wiąże się z opóźnionym dojrzewaniem płciowym.
Gdzie jest ołów?
Niemal wszędzie: w niewielkich ilościach w niektórych zabawkach, ubraniach, kosmetykach, biżuterii czy przyborach kuchennych. Może też przedostać się do naszej żywności poprzez glebę lub wodę. Znajduje się w kurzu, piasku w piaskownicy, glebie.
Historyczne zanieczyszczenia benzyną ołowiową są nadal obecne w glebach na całym świecie. W przeszłości ołów można było znaleźć w produktach dla dzieci, np. malowanych zabawkach. Dziś nadal jest obecny w ceramice szkliwionej ołowiem (głównie w Meksyku), w ołowianym śrucie używanym podczas polowań (Norwegia), w nowych farbach czy w przyprawach, które miesza się z ołowiem w celu zwiększenia masy lub dodania koloru (często produkowanych w Azji Południowej, ale importowanych na cały świat).
Inne źródła narażenia na ołów to:
- woda z rur ołowianych;
- ołów z przemysłu wydobywczego i recyklingu baterii;
- pigmenty na bazie ołowiu;
- ołów w puszkach na żywność.
W Polsce regionem o wysokim ryzyku skażenia ołowiem jest Śląsk. W badaniach przeprowadzonych w latach 2013-14 w grupie kilkuset przedszkolaków z Piekar Śląskich wykazano, że 40 proc. miało stężenie tego pierwiastka na poziomie 2 ug/dl, u ponad 53 proc. w zakresie 2-5 ug/dl, a 8 proc. – powyżej 5 ug/dl, co stanowi zagrożenie dla zdrowia. To i tak daleko lepiej niż w latach poprzednich.
Biorąc pod uwagę wyniki raportu, UNICEF rekomenduje, aby państwo:
- monitorowało i testowało poziom ołowiu we krwi i zanieczyszczenie ołowiem;
- wprowadziło środki zapobiegawcze i kontrolne;
- umacniało systemy opieki zdrowotnej, aby były w stanie wykrywać i leczyć dzieci narażone na zatrucie ołowiem, zwłaszcza na obszarach szczególnie narażonych na skutki skażenia ołowiem (tereny wydobywcze i hutnicze);
- prowadziło społeczne kampanie edukacyjne na temat zagrożeń i źródeł kontaktu z ołowiem;
- podjęło działania na poziomie globalnym, by ujednolicić standardy i normy dotyczące recyklingu i transportu zużytych akumulatorów kwasowo-ołowiowych.
– Państwo polskie monitoruje zawartość ołowiu w żywności, przeprowadzając urzędowe kontrole, podczas których Państwowa Inspekcja Sanitarna bada próbki żywności z obrotu handlowego bądź bezpośrednio od producentów. Produkt z przekroczonym limitem ołowiu nie jest dopuszczony do obrotu lub jest wycofany z niego. Przekroczeń nie notuje się zbyt wiele, producenci sami dbają o to, aby produkt spełniał wymagania unijne – odnosi się do zaleceń UNICEF Joanna Gajda-Wyrębek.
Źródło: zdrowie.pap.pl